piątek, 29 listopada 2013

Dzień 4





Skulona w ciemnym kącie czekałam na powrót Malika. Nie było go już sporo czasu. Czułam się, jakby zostawił mnie tu na jakąś dziwną śmierć. To głupie z mojej strony, przecież na razie nie ma zamiaru się mnie pozbywać. Jestem mu potrzebna, jakkolwiek by to brzmiało. Chociaż nie wiem po co, mógłby mnie zabić i wmawiać mojemu ojcu, że nadal żyję. Ale lepiej, żeby na to nie wpadł. Tak myślę...

Nie miałam zielonego pojęcia ile tu siedziałam. Może godzinę, może dzień. Albo dłużej. Byłam głodna. Podczas pobytu tutaj, nakarmiono mnie jakieś dwa, trzy razy. Przez to czułam się trochę osłabiona. Niby potrafiłam ustać na nogach, ale miałabym problemy, by uciekać przed potencjalnym... mordercą? No cóż, nie wiem czy to dobry dobór słów, w końcu jeden mnie tu zamknął. 

Czułam się brudna. Byłam brudna. Moja bluzka miała małe dziury i większe rozcięcia, które zrobił Malik podczas nagrywania tej... wiadomości. Cholera, marzę o tym, by umyć swoje włosy. I ciało. Czuję się źle, cała w swojej własnej krwi, siniakach, może nawet byłam gdzieś po prostu brudna. Przetarłam oczy, starając się nie zasnąć. Resztki tuszu do rzęs, zapewne, były roztarte pod oczami, jeśli w ogóle coś zostało z makijażu. 

Zaczęłam nucić jakąś piosenkę, nawet nie kojarzyłam tytułu. Po prostu wpadła mi do głowy, więc po prostu odtwarzałam ją sobie, ciesząc się tym drobiazgiem. Dawno nie słyszałam żadnej piosenki, brakowało mi tego. Muzyka była moim życiem, uwielbiałam śpiewać. I rysować. To były moje talenty. Te rzeczy sprawiały, że się uśmiechałam. To moje małe szczęścia, jeśli można tak się na ich temat wyrazić. 

- Shae? - Uniosłam głowę, uciszając się. - Wstawaj, szybko! 

Zayn. Oczywiście, że to on. Podszedł do mnie, prawie biegnąc, a ja wstałam, tak ociężale, jakbym była w dziewiątym miesiącu ciąży. Chłopak przeklął pod nosem, pomagając mi. Chwycił mnie za nadgarstek, trochę za mocno go ściskając. Syknęłam z bólu, miałam tam ranę po jego papierosie. Nie zwrócił na mnie uwagi, zaczął biec, ciągnąc mnie za sobą. Biegłam, potykając się co jakiś czas, z osłabienia. Najpierw pokonaliśmy schody, potem mnóstwo korytarzy. Moje oczy powiększyły się na widok trupów. W oddali słyszałam strzały. Cholera, co się dzieje?

Wypadliśmy na ciemny dwór. Świeże powietrze! Brakowało mi tego. Brak kurzu, a w powietrzu zapach po deszczu. Malik podbiegł do jakiegoś czarnego samochodu, otwierając drzwi po stronie pasażera. Wahałam się chwilę czy wsiąść. Może spróbować uciec? Nie, jestem zbyt osłabiona. 

- Wsiadaj, kurwa! - Krzyknął, ciągnąc mnie mocno za poraniony nadgarstek. 

Wsiadłam z cichym syknięciem. Mulat okrążył auto i wsiadł po stronie kierowcy, odpalając silnik. Ruszyliśmy. Gdzie? Nie miałam pojęcia. Mijaliśmy światła lamp ulicznych, a ja spojrzałam w stronę chłopaka. Widziałam jego profil twarzy, ale dostrzegłam ranę na wardze, rozciętą brew i czerwony policzek, który za niedługo stanie się siny. Zmarszczyłam brwi, patrząc na okolice żeber. Cholera, krew?

- Krwawisz? - Zapytałam cicho, nie wiedząc, czemu się przejmuję. 

Chyba po prostu nie lubię, gdy ktoś cierpi...

Nie odpowiedział. Wiedziałam, że ma tam ranę. Dotknęłam jej, korzystając z jego skupienia na drodze. Syknął, łapiąc mocno mój nadgarstek. Jego duża dłoń oplotła całą jego szerokość. Zayn obdarzył mnie rozgniewanym spojrzeniem. 

- Nie dotykaj - warknął. 

Puścił moją rękę, a ja cofnęłam ją szybko, rozmasowując bolące miejsce. Cholera, dlaczego jest taki agresywny? Spojrzałam przez okno, obserwując drzewa. Już dawno wyzbyły się swoich liści, za niedługo początek zimy i... święta. Cholera, słabo. Prawdopodobnie nie będzie mnie wtedy w domu, nie wiadomo czy przeżyję do tego czasu. O Boże, ale pesymistyczne życie. 




Stanowczo za ciepło. Czułam, jak moje ciało coraz bardziej się rozgrzewa. Otworzyłam oczy, patrząc na czarny sufit. Co do cholery? Nie byłam już w samochodzie. Jak się tu znalazłam? I gdzie jestem? Czemu jest mi tak ciepło? 

Spojrzałam na swoje ciało. Kołdra piętrzyła się przy stopach, a mnie ktoś obejmował. Przeniosłam swój wzrok na lewą stronę łóżka. Malik? Cholera. Leżał na boku. Jego ręce obejmowały mnie, spotykając się na płaskim brzuchu, nogi plątały się z moimi, a jego głowa spoczywała na brudnym ramieniu. Co to ma być?! 

Zaczęłam wyswobadzać się z jego uścisku. Najpierw przeniosłam jego głowę na poduszkę obok, potem zdjęłam jego ręce z siebie, a na końcu podkurczyłam stopy. Wstałam szybko, a chłopak zaczął szukać mojego ciała. Zręcznie położyłam tam czarną poduszkę, którą przytulił. Co teraz? 

Wędrowałam po domu, zrezygnowana. Minęło dziesięć minut, zdążyłam sprawdzić wszystkie okna czy drzwi prowadzące na zewnątrz. Wszystko dokładnie zamknięte. Nie wiedziałam, gdzie jestem, ale podejrzewałam, że to jakiś dom. Prawdopodobnie Malika. Wiecie, nic, co przypominało miejsce, w którym spędziłam poprzednie dni. Znalazłam łazienkę, do której weszłam. Znalazłam jakieś ubrania, które zapewne były z działu męskiego, a do tego karteczka. "Weź prysznic i ubierz to.". Dodatkowo, pod tym, leżała czarna koronkowa bielizna. Była ładna. Przynajmniej Malik ma gust. 

Rozebrałam się i spojrzałam w lustro, wcześniej zamykając drzwi na klucz. Moje ciało miało rany, dość świeże. Niektóre, szczególnie te na nadgarstkach, były rozdrapane, a każdy dotyk palił, jak cholera. Nawet moje tatuaże nie potrafiły choć trochę ukryć zadrapań. Och, właśnie, moje tatuaże. Stęskniłam się za ich widokiem. Wcześniej mogłam obserwować tylko te na dłoniach, a teraz podziwiałam każdy, jakbym widziała je po raz pierwszy w życiu. Ale po chwili otrząsnęłam się z tego, czując zimno. Weszłam pod ciepłą wodę. Cholera, piecze. Zmieniłam na zimną. Rany nie dawały już o sobie tak dużego znaku, jedynie czasem piekły. Umyłam się dokładnie, największą wagę przywiązując do włosów. 

Po jakiś dwudziestu minutach wyszłam spod zimnej wody, wycierając się w czarny puchowy ręcznik. Przyjemny. Ubrałam bieliznę i stanęłam twarzą do lustra, wycierając mokre kosmyki o materiał. Woda skapywała na moje ramiona i plecy, kiedy zamarłam. Kroki na korytarzu. Pukanie w drzwi. 

- Shae? Otwórz! - Rozkazujący ton, ugh. 
- P... poczekaj chwilę - odpowiedziałam, nie mając pewności czy usłyszał. 

Ale usłyszał. Wiedziałam o tym, bo zawahał się. Przez sekundę. Potem uderzył pięścią o drzwi, przez co drgnęłam, przestraszona. 

- Otwórz - powtórzył mocnym głosem. - Nie każ mi wywarzać drzwi! Masz pięć sekund.

Cholera, co teraz? 

- Cztery! 

Chwyciłam bluzkę w dłonie. 

- Trzy!

Pachniała nim.

- Dwa! 

Narzuciłam ją na siebie.

- Jeden!

Otworzyłam drzwi. 

Uśmiechnął się pod nosem, lustrując mnie wzrokiem. Jego bluzka sięgała mi do połowy ud, przez co miał przed oczami praktycznie całe moje, dość długie, nogi. Potem spojrzał mi prosto w oczy, po czym wepchnął mnie do środka łazienki. Stałam, jakby wmurowana w kafelki, kiedy on zaczął jeździć swoim palcem po moim tatuażu na ramieniu. Objął mnie w talii, przybliżając swoją twarz. Co robić?

Przycisnął swoje usta do moich, wciskając swoje ręce pod czarny materiał. Próbowałam go odepchnąć, jednak... cholera, nienawidzę swojego braku siły. Starał się wepchnąć swój język do moich ust, jednak nie otworzyłam ani trochę warg.. W pewnym momencie rozproszył się, umożliwiając mi ucieczkę. Ugryzłam go w język. Odskoczył ode mnie, a ja przebiegłam obok, zręcznie mijając jego ręce. Biegłam po całym domu, nie wiedząc gdzie się schować. W końcu dobiegłam do kąta, skąd nie było ucieczki. Zayn chwycił mój nadgarstek, odwracając do siebie. Popchnął mnie na ścianę, szepcząc:

- Nigdy. Kurwa. Więcej. Tego. Nie. Rób. 

Pociągnął mnie w stronę jakiś drzwi, otwierając je. Weszłam za nim, chociaż tego nie chciałam. Nie miałam nic do gadania, szanse nie były wyrównane. Popchnął mnie na łóżko, na które upadłam z cichym jęknięciem. Co on chce zrobić?

Pochylił się nade mną, całując gwałtownie i brutalnie. Bolały mnie wargi, jednak on dalej napierał na mnie, pokazując, że nie ma uczuć i nigdy nie miał. Załkałam cicho, nie mogąc tego powstrzymać. Zaśmiał się prosto w moje usta, czując nade mną całkowitą władzę. Wiedziałam do czego to prowadzi. I cholernie się bałam. 

Ściągnął ze mnie bluzkę, przed czym broniłam się najdłużej, jak się dało. Ale przegrałam. Wyszarpał ją z moich rąk, a ja zostałam w samej bieliźnie. Wspominałam, że Malik ma na sobie wyłącznie bokserki? Nie? To jeszcze bardziej ułatwia mu to... wszystko. Wszechświat jest przeciwko mnie.

Odpiął ramiączka stanika, a potem uniósł moje plecy, siadając na mnie okrakiem. Jedną ręką przytrzymał moje nadgarstki, a drugą odpiął zapięcie z tyłu. Rzucił stanik gdzieś za siebie, a ja próbowałam zakryć się rękami. Niestety, na próbach się skończyło. Najgorsze zbliżało się nieubłaganie, a ja nie mogłam nic zrobić. Potem zdjął swoje bokserki i moje majtki. Łzy popłynęły po mojej twarzy, jednak on nic sobie z tego nie zrobił. Pochylił się nade mną, umieszczając moje nadgarstki przy bezgłowiu, które trzymał jedną ręką. Drugą dłoń przycisnął do mojego lewego biodra. A potem... potem poczułam ogromny ból. I wiecie co jest najgorsze? Straciłam dziewictwo z przymusu. 




Godzinę później skuliłam się na końcu łóżka, szczelnie zakrywając kołdrą. Łzy leciały ciurkiem po mojej twarzy. Zauważyłam kątem oka, że Malik zapalił papierosa i naciągnął swojego bokserki. Potem po prostu wyszedł z pokoju, zostawiając ze mną drwiący śmiech. 

Byłam taka słaba... Powinnam walczyć, powinnam robić wszystko, co tylko mogłam. Dlaczego do tego dopuściłam? Westchnęłam cicho, pociągając nosem. Wytarłam łzy z policzków i wstałam, by się ubrać. Potem skuliłam się w ciemnym kącie pokoju, podkurczając nogi. Musiałam się wypłakać. 



Od autorki: Malik grzeszy! Myślę, że zjebałam, ale nie jestem pewna. Spodziewaliście się tego? No cóż, przyznam, że planowałam to, zanim opowiadanie powstało. Wiecie, ten gwałt. Nie opisałam tego całego, bo po co? Miałam pisać jaki to cały czas ból czuła? Jak płakała? To nie jest łatwa sytuacja do napisania, ale myślę, że podołałam, mimo wszystko. Podoba wam się? Zawdzięczajcie ten rozdział mojemu brzuchowi, który napierdalał mnie tak mocno, że po dwóch lekcjach wróciłam do domu. Z drugiej strony, cały piątek przesiedziałam w domu, z Pepsi i gumami, pisząc Dzień czwarty. A w ogóle, jak mi wyszedł? Komentujcie, lubię czytać wasze zdania na ten temat, powoduje to u mnie uśmiech. A, no i - poleciłby ktoś Dark Ignorance? 

21 komentarzy:

  1. Jestem w niebie, dwa rozdziały jeden po drugim.O.o
    Cholerny Malik!
    Chociaż z drugiej strony lubię facetów, którzy mają z prawem na bankier.
    Rozdział faktycznie trochę krótki, ale mimo to buduje ołtarzyk twojemu bolącemu brzusiowi(mam nadzieję że już nie boli?), dzięki któremu mamy ten rozdział.
    Czytałam i czytałam 5 razy i dopiero jak skończyłam to odetchnęłam, bo niestety jak się czymś przejmuje to mam problem żeby pamiętać o oddychaniu.
    CZEKAM NA DZIEŃ 5
    Rhodes
    (znalazłam w domu słownik i ustawienia języka na telefonie,U better be proud of me)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszna jesteś :D
      Rozdział krótki, ale nie potrafię pisać długich, ot co. Mimo wszystko, chwalmy Stwórcę, czy kogoś tam, za to, że nie są jeszcze krótsze.
      Nadal boli, ale piszę już Dzień piąty, by nie myśleć o tym, dlatego - cieszmy się!
      (Jestem dumna, naprawdę :D).

      Usuń
  2. Świetny rozdział :)
    Nie spodziewałam się w ogóle, tego gwałtu! Myślałam, ze będzie jak w większości opowiadań, że Zayn się zakocha itp (takie lanie wody ble ble i BLEEE) .
    Bardzo się cieszę, że u Ciebie tak nie jest :)
    Trochę szkoda mi dziewczyny, przeżyła koszmar, a on tak po prostu wyszedł. DUPEK...

    Lots of Love xx

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba mój ulubiony rozdział jak do tej pory. Pewnie pomyślisz, że jestem chora psychicznie, skoro podoba mi się scena gwałtu, ale tak właśnie jest. Haha. ;D Wredna ja, zajebiście seksowny Malik (który dziwnym sposobem spodobał mi się jeszcze bardziej - czyżby to przez to, że spał wtulony w główną bohaterkę?) i biedna, biedna, straaaaasznie biedna Shae. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co czuła, gdy to się działo. Nie zdziwiłabym się, jeśli teraz będzie się czuć straszliwie upokorzona.
    Ten rozdział tym bardziej do mnie trafia, ponieważ ostatnio w mieście obok mojego grasuje jakiś gwałciciel. :( Porwał, bodajże dwie dziewczyny i zgwałcił jedną, a wszystkie są w moim wieku. Potworność.
    Czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam, LeeYum z www.look-after-you-fanfiction.blogspot.com ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to! Chce juz następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym napisać Ci coś wyjątkowego i niesamowicie inspirującego, jednak wydaje mi się, że nie potrafię. A przynajmniej nie teraz (jestem wciąż pod wpływem "Dnia czwartego"). Pytasz, czy spodziewałam się gwałtu? Nie. Zdecydowanie nie spodziewałam się tego. Nie wiem, może mając osiemnaście lat wciąż żyję bajkami o księżniczkach uwalnianych z wieży, ale łudziłam się, że przynajmniej do tego jednego Malik się nie posunie. Naprawdę. Mogę powiedzieć więcej - byłam niemalże pewna, że tego jednego nie zrobi. Spodziewałam się, że nie raz ją uderzy, czy coś. Że będą się użerać ze sobą, kłócić, ponieważ główna bohaterka wciąż i wciąż będzie stawiała mu opór. Ale gwałt? Tego nie było w żadnym z moich scenariuszy. Chciałabym napisać, że to dobrze, bo przecież mnie czymś zaskoczyłaś, ale mam mętlik w głowie. Poważnie. Mam ogromny mętlik i sama nie wiem, co powinnam o tym myśleć.
    Wszystko to, co napisałam wyżej nie zmienia jednak faktu, że jesteś absolutnie fenomenalna. Tak, kochana, dobrze czytasz. Ogólnie uwielbiam w tym opowiadaniu wiele rzeczy. Tak na co dzień wprost uwielbiam zwracać uwagę na szczegóły, dopatrywać się w małych rzeczach jeszcze mniejszych i, moja droga, Ty sprawiasz mi tym ogromną frajdę, bo piszesz tak zaaajebi ście, że po prostu łykam każde zdanie i jestem gotowa czytać rozdział kilka razy, by dopatrzeć się wszystkich ukrytych emocji, czy niewypowiedzianych słów. Wiem, jestem dziwna. Mam w sobie coś z wariatki, ale musisz mi wybaczyć.
    Ach, co do tych szczegółów, które uwielbiam - dziękuję Ci za wstawianie piosenek na początku rozdziałów. Jest to rzecz, którą absolutnie pokochałam (dzięki Tobie!) i dziękuję również za zdjęcia na koniec rozdziałów. Wow! Uwielbiam patrzeć na tą dziewczynę, jest taka piękna. ♥ I uwielbiam jeszcze jeden detal - tytuły rozdziałów. Ogromnie cieszy mnie fakt, że są one właśnie w ten sposób nazywane i że konsekwentnie opisujesz je kolejno. Trudno mi powiedzieć, który dzień podobał mi się najbardziej. Każdy wnosi coś nowego i każdy chłonę z taką samą ciekawością. Bo piszesz genialnie. Po prostu.

    Teraz pozostaje mi po prostu czekać na "Dzień piąty". Mam nadzieję, że dodasz go równie szybko, co ten rozdział. Wiedz, że do cierpliwych osób nie należę, ale jestem pewna, że warto będzie czekać na piąteczkę.

    Pozdrawiam ciepło!

    PS! Bezczelnie wykorzystam okazję i wkleję linki do moich blogów:
    www.when-i-was-your-man.blogspot.com
    www.youre-toxic.blogspot.com

    P.S 2 ! Mam nadzieję, że cokolwiek zrozumiałaś z tego komentarza, bo wydaje mi się, iż pisałam strasznie chaotycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczałam, że niektórzy będą mieli mieszane uczucia. Ale to dobrze, chyba. Wtedy jest jakby... ciekawiej? Moment gwałtu był ciężki do napisania i jestem z siebie dumna, że mi się udało, nawet jeśli to okropne z mojej strony :) Lubię zaskakiwać ludzi, nawet negatywnie, bo to oznacza, że nie pokazałam wszystkiego, co potrafię.
      Aż parę razy czytać mój rozdział? Wow, czuję się... dziwne. Ale w pozytywnym sensie.
      Myślę, że piosenki nie zawsze są trafione, bo wstawiam tam to, co słucham w momencie pisania rozdziału. Ale w pewnym stopniu są dobre, ponieważ staram się dopasować klimat danego Dnia do piosenki. Dziwny nawyk. Och tak, odtwórczyni Shai jest cudowna. Zdradzę, że na następny rozdział mam prześliczne zdjęcie *-* Zawsze starałam się pisać coś innego niż "Rozdział", bo to po prostu nudne. A taki "Dzień", "Próba" brzmi lepiej ^^

      Usuń
  6. Jak to Zayn ją zgwałcił?! o.O
    Totalnie mnie zaskoczyłaś..
    Ale o to właśnie chyba chodzi, prawda? Żeby zaskakiwać czytelników swoim pisaniem :>
    Uwielbiam takie historie, z nutką grozy i kryminału.. ^ ^
    A gdy do tego wszystkiego Zayn jest głównym bohaterem, to jestem w niebie *_*
    Piszesz genialnie.. ♥

    Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na dzień 5. ♥
    @blue_eye_9

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże.. Biedna Shae. Czekam na nexta ^^
    PS:Cudownie piszesz :*
    http://anna-secrets-love-hate-dangers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, że to dziwne, ale uwielbiam Zayna. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jejku co za brutal ;(
    rozdział cudowny ;)
    masz talent ;D
    czekam nn ♥
    Całuje Lola ;*
    Zapraszam też do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny, może głupi zabrzmi, ale na razie najlepszy moim zdaniem :) Akcja nie ciągnie się w nieskończoność i nie zanudza. Ogólnie mówiąc nic dodać, nic ująć. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Bardzo mi się podoba twoj styl pisania. Czy mogłabym się dowiedzieć, kiedy (przewidywalnie) będzie nowy rozdział?
    Pozdrawiam, Pinax :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy Dzień tworzy się dzięki mojemu (nadal) bolącemu żołądkowi, który mówi stanowcze "nie" wszystkim sprawom związanym ze szkołą. Więc odpowiadając na twoje pytanie: naprawdę staram się, by napisać go do jutrzejszego wieczora, ale mogę się ciut spóźnić i dodam go w poniedziałek, około 15-16.

      Usuń
  12. Tego bloga bym poleciła! Zayn grzeszy owszem a ta scena na samym końcu mnie zaskoczyła. Gratulację ci tego, bo nie łatwo mnie zaskoczyć. Bardzo mi się podoba <33
    ♠ ostatni-wdech.blogspot.com
    ♥ uwierzmimimowszystko.blogspot.com - NOWY!

    OdpowiedzUsuń
  13. no ziomeczku, komentuję wreszcie! :)
    czy mówiłam ci że kocham tego bloga? ach nie, zapomniałam hyhyy
    Dżizys uwielbiam Malika w tym opowiadaniu, BŁAGAM NIE RÓB Z NIEGO NA KOŃCU DOBREJ OWIECZKI JAK W DANGERZE CZY DARKU, to nudne. chce aby był taki do końca! x

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziś natrafiłam na twojego bloga i muszę przyznać, że jest wspaniały, a ten rozdział jest moim jak do tej pory ulubionym :) Lecę czytać dalej !. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski rozdział ! :D Nie spodziewałam się tak brutalnej końcówki, ale i tak jest idealny ^^ Na początku było takie 'What the hell, Malik tulący się do Shae ?!' Zobaczyłam w nim wtedy takiego słodkiego, niewinnego chłopczyka, pragnącego miłości :) Ale zburzył ten wizerunek zaledwie minutę potem. Jak on mógł dopuścić się gwałtu ?! Ok, siedział, ale to jeszcze nic nie znaczy, przecież ma uczucia ! A przynajmniej powinien... Lecę czytać następny ;*
    M.

    OdpowiedzUsuń
  16. zajebiście mi się podoba, każdy rozdział coraz ciekawszy <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Malik grzeszy i to Mi się podoba ;*

    OdpowiedzUsuń