środa, 23 kwietnia 2014

Parę (nie)ważnych pytań



Tak, tak, teraz prawdopodobnie zagracam bloga, a obiecałam sobie, że nigdy nie będę tego robiła. No trudno, nigdy nie miałam silnej woli, takie życie. Ale!, mam pytanie, a właściwie dwa. Przejdę od razu do rzeczy, bo pewnie na to czekacie (hej, jest tu ktoś jeszcze?).

  • Pytanie numer jeden!
Mam pomysł na nowe opowiadanie, chodzi za mną dawno, a blog istnieje już jakiś rok, jak nie więcej. Napracowałam się nad tymi wszystkimi kartami i tak dalej, a teraz szkoda mi to usuwać, poza tym, nie miałam okazji, by wykazać się w tym opowiadaniu. Sęk w tym, że to nie jest nic w tematach Dark Ignorance. Mówiąc dokładniej, akcja toczy się w średniowieczu, wokół jest magia, biegają elfy, z podziemi wychodzą krasnoludy, a ludzie próbują opanować ten chaos, przy okazji walcząc pomiędzy sobą. Obowiązkowo walka, właściwie wojna w całym państwie z istotami, które nie mają prawa istnieć. Łotrzyki, magowie i wojownicy to podstawa tego bloga. Niektóre pomysły może zdarzyć mi się czerpać z gry (Dragon Age I & II), bo to na tym miało się opierać, ale kanonu nie musicie znać, a nawet lepiej, jeśli właśnie go nie znacie. Oczywiście, pojawi się Zayn jako główny bohater, bo jak to miałoby być inaczej? Kontynuując (a nie to cały czas robię?), czy ktoś by to czytał? Jeśli jesteście chętni, zapraszam na Upadłych Szarych Strażników! Nie wiem, czy to wypali, czy będzie choć trochę dobre, ale, naprawdę, zależy mi na waszej opinii. Na razie nie ma tam żadnego wstępu, ale mogę coś na szybko napisać. To znaczy, jakiś wstęp.


  • Okej, teraz drugie!

 Pod epilogiem znalazłam propozycję, bym umieściła tu... dodatek. Wyjaśnienie, co stało się z poszczególnymi osobami (tak, tak, chodzi o Zayna). Chcielibyście coś takiego? Byliście dość... niezadowoleni tym, że zostawiłam wam wolną rękę w wielu sprawach. Jak chcecie, mogę taki dodatek napisać, ale jeśli większego entuzjazmu nie będzie, trudno. Takie życie.

To na tyle ode mnie, liczę na jakieś odpowiedzi. 

piątek, 11 kwietnia 2014

Epilog




- Uważaj, Scott!

Objęłam się ramionami, bardziej otulając luźną bluzą. Mały roześmiany chłopczyk przebiegł obok mnie w towarzystwie sześciomiesięcznego czarnego labradora. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy wbiegli do wody, mocząc stopy. Pięcioletni Scott był moim drugim dzieckiem. Nad wyraz inteligentny i wesoły. Był prawdziwą mieszanką genów.

Stanął naprzeciwko mnie, uśmiechając się słodko. Poczochrałam jego czarne włosy, które powiewały na chłodnym wietrze. Schyliłam się i poprawiłam mu luźną bluzkę, a chłodne niebieskie oczy malca zabłysły, kiedy znowu rozszerzył usta w grymasie radości. Pocałowałam go w nos i posłałam w dalszą zabawę, kiedy czarna kulka zatrzymała się przy nas, chlapiąc wodą.

Stanęłam prosto, patrząc na ocean. Drgnęłam, nieco wystraszona, kiedy silne ramiona objęły moją talię, a męski podbródek zniknął wśród moich włosów sięgających do ramion. Wtuliłam się plecami w tors bruneta, przymykając oczy. Uśmiechnęłam się, byłam szczęśliwa.

Kolejny śmiech dobiegł do moich uszu. Uchyliłam powieki, patrząc na małą Theę. Jej jasne włosy walczyły z wiatrem, a duże brązowe oczy błyszczały radością. Zmarszczyła mały nosek, całując oklapnięte ucho psa. Miała zaledwie trzy lata, ale zwierzęta, które mieliśmy, czyli pies i dwa koty, były dla niej wszystkim.

Wzięłam głęboki wdech, oddychając powietrzem, które wiało znad oceanu. Chłodne wargi spoczęły na moim policzku, na co poszerzyłam swój uśmiech. Położyłam swoje dłonie na tych, co ogrzewały ciążowy brzuch.

- Wszystko w porządku? - usłyszałam.

Pokiwałam głową, odwracając się przodem do Andy`ego. Na jego twarzy wykwitł uśmiech. Pogładziłam go po policzku, całując prosto w usta. Przejechałam palcami po jego czarnych farbowanych włosach, to stało się już moim nawykiem.

- Mamo?

Spojrzałam w prawo. Hanaa. Stała obok nas, obdarzając uśmiechem. Po rozstaniu z Zaynem zaczęłam dostrzegać u niej więcej cech z wyglądu ode mnie, aniżeli od niego. Oczywiście, jej skóra nadal była ciemniejsza, a oczy jaśniejsze, ale nie tak bardzo dostrzegalnie. Od zawsze wiedziała, że Andy nie jest jej ojcem, co akceptowała, ale tak właśnie go traktowała, jak tatę. Miała zaledwie siedem lat, ale jej dorosłość w takich sprawach zadziwiała.

Nie wiedziałam, co się działo z Zaynem. Po tym, jak zabił mojego ojca i Megan... cóż, niewiele mnie obchodził. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, no bo przecież pozbawił życia dwie osoby, prawda? To chore.

- Tak, słońce? - mruknęłam, gładząc ją po czarnych włosach.
- Możemy już zacząć jeść?

Zaśmiałam się, a po chwili dołączył do mnie Andy. Odsunął się trochę ode mnie i wziął na ręce dziewczynkę. Jak każde z trójki rodzeństwa, z zafascynowaniem obserwowała każdy jego tatuaż, zapominając o jedzeniu. Tak, była prawdziwym głodomorem, ale jej waga na to nie wskazywała, wręcz przeciwnie.

Spojrzałam na młodsze dzieci i psa, który skakał wokół nich, szczekając wesoło. Później przeniosłam swój wzrok na Andy`ego, który po raz kolejny opowiadał historię powstania jednego z tatuaży dziewczynce w ramionach.

Liczyłam ledwie dwadzieścia sześć lat, ale już miałam wszystko.

Miałam wszystko i byłam z tego powodu dumna.




Od autorki: I think I`m crying. Czekałam, by dodać tę piosenkę przez parę rozdziałów, "Goodbye" idealnie tu pasuje. To koniec Dark Ignorance! Pewnie liczyliście na inny epilog, prawda? Wielka sielanka Shae i Zayna. Cóż, jestem z siebie dumna, bo najpierw chciałam wszystkich pozabijać, a główna bohaterka miała żyć nieszczęśliwie, w samotności. Taki koniec, jaki zawarłam wyżej, pokazuje, że nie wszystko toczy się tak, jak chcemy. Oczywiście, to szczęśliwe zakończenie, dla Shae. Wy, czytelnicy, byliście nastawieni na nią i Zayna, a ja tutaj pokazuję, że nic nie jest pewne na sto procent. Pewnie przeciwnicy Andy`ego szykują na mnie piły i tasaki, ale nie rusza mnie to. I tak jestem dumna z takiego zakończenia! Zrozumiem wszystkie "hejty" pod rozdziałem, chociaż pewnie trzy czwarte nie będzie miało żadnego uzasadnienia. Postaram się na każdy komentarz odpowiedzieć (pomijając te, pod tytułem "świetnie" i koniec komentarza). Proszę was, każdego, kto czytał moje opowiadanie o zostawienie po sobie śladu, choćby i właśnie takie krótkie "super" czy coś. Będę wdzięczna, naprawdę. Ale to nie znaczy, że nie oczekuję tych długich komentarzy (przyznajmy, kojarzę ludzi głównie po długości tego, co piszą), bo to na nie będę w stanie odpowiedzieć. Co do nowego bloga, zapraszam! Crucify Me, bohaterowie już dodani, prolog także. Możecie wpisywać się w "Informowani". Boże, tak bardzo smutno, uwielbiałam tego bloga. Może i nie był idealny, ale wyszedł mi, do cholery. Nie chcę przedłużać, pewnie i tak połowa tego nie czyta, powiem tylko, że to koniec DI i zapraszam na resztę blogów. Dodam, że najczęściej będę na Crucify Me i The Prophet, to moje najlepsze historie (chociaż jeszcze nie jestem pewna co do CM).



Mam nadzieję, że zwrócicie swoją szczególną uwagę na Crucify Me i The Prophet, naprawdę warto. Dziękuję za te pół roku razem, wasze wsparcie wiele dla mnie znaczyło.

sobota, 5 kwietnia 2014

Dzień 44




Zayn wszedł wściekły do piwnicy, mijając zaciekawioną jego zachowaniem Megan. Zacisnął mocno pięści, patrząc na lewo. Przeróżne noże i inne cholerstwa do torturowania leżały na metalowym stole, który często służył chirurgom. Jego powierzchnia była zakrwawiona, tak samo jak podłoga wokół. Ale nie to go interesowało, nie teraz. Szedł zdecydowanie, zaciskając w dłoni duży nóż, który zgarnął po drodze. Zza niego dobiegł szyderczy śmiech Megan, a na jego twarzy wykwitł grymas, jak mógł kiedykolwiek lubić ten dźwięk?

Mężczyzna zwisał na łańcuchu, który przymocowany był do jego nadgarstków, z zamkniętymi oczami. Oddech przyspieszył, kiedy usłyszał kroki Zayna. Wiedział, co go czekało, każdy wiedział. On, jego syn i córka. Matka jego dzieci i ojciec jego wnuczki. Nikt nic nie zrobił, by go powstrzymać, by powstrzymać Zayna. Bo po co? Przecież był tylko zbędnym ciężarem, nikomu nie potrzebny. Nikomu. 

- Ostatnie słowa, staruszku? - warknął Mulat, przystawiając nóż do jego gardła.

Zimny metal spotkał się z rozgrzaną i spoconą skórą Richarda, który myślał gorączkowo. Co ma powiedzieć? Pogodził się ze śmiercią, pogodził się ze wszystkim. Był gotowy. 

- Moja córka w końcu cię zostawi.

Nie wiedział, że już to zrobiła. Nie wiedział, ale miał takie przeczucie. 

Furia Zayna znalazła miejsce w jego prawej dłoni, która mocno zacisnęła się na nożu. Przeciągnął nim mocno i stanowczo po gardle Rosena, którego głowa zawisła bezwładnie, a z szyi tryskała ciemna krew. Mulat warknął, a agresja narosła w nim. Słowa Richarda jeszcze bardziej go rozwścieczyły. 

Shae go zostawiła. Zostawiła, bo nie był normalnym chłopakiem. Był zły, zabijał wszystkich i wszystko. A teraz miał zamiar zabić Megan. 

- To wszystko przez ciebie, suko - warknął po raz kolejny, tym razem w stronę kobiety. 

Podszedł do niej, poprawiając uchwyt na nożu. Megan przełknęła mocno ślinę, patrząc na ostrze. Zaczęła się cofać, aż w końcu natrafiła na ścianę. Podniosła ręce do góry, kręcąc głową na boki. Wiedziała, że to jej koniec.

- Nie, Zayn, proszę - wyszeptała przez łzy.

To był jej koniec. Koniec Richarda, Megan i zdrowego rozsądku Zayna. 




Byłam żałosna. Moje życie było żałosne. Wszystko było żałosne. Moje serce umarło, moja dusza umarła. Nic nie miało znaczenia, ja nie miałam znaczenia. Już nie istniałam. Czułam się źle, po prostu. Minęło parę dni od wizyty Zayna, chyba. Nie byłam pewna. Działałam jak robot, niezdolna do jakichkolwiek uczuć, robiąca wszystko z przyzwyczajenia. To było naprawdę dziwne i chciałam się uwolnić z tego stanu, ale nie potrafiłam, przynajmniej tak mi się zdawało. 

Czy za nim tęskniłam? Czy żałowałam tej decyzji? Cholera, nie. Nie tęskniłam, nie żałowałam, po prostu niczego nie czułam. Wmawiałam sobie, że Zayn był tylko moim przyzwyczajeniem. Czy to prawda? Nie miałam pojęcia. Nie wiedziałam, czy cokolwiek w moim życiu jest prawdą. 

Mocne i zdecydowane uderzenia pięścią kazały mi wstać z kanapy w salonie i pójść do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Otrząsnęłam się z małego szoku i szybko otworzyłam zamek, wpuszczając gościa do środka. Bez zbędnych słów przytulił mnie, a ja zaciągnęłam się jego zapachem. 

- Zayn tu był, prawda?

Niski głos dotarł do moich uszu. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi i pokiwałam głową. Nie ufałam swojemu głosowi, nie w tej sytuacji. Brakowało mi go, tak mi się przynajmniej zdawało. Już niczego nie byłam pewna i przygnębiało mnie to.

- Nic ci nie jest? Ani małej? - zapytał.
- Wszystko okej, Andy. Myślę, że już sobie odpuścił - mruknęłam.

Odsunął mnie na długość ramienia, garbiąc się trochę, by spojrzeć mi prosto w oczy. Skanował dokładnie moją twarz, marszcząc brwi. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, nie wiedząc, co jeszcze mogę powiedzieć. Czekałam na jego słowa, na jakikolwiek gest z jego strony.

Odwzajemnił mój uśmiech. 

- Na zawsze? Odszedł na dobre? 
- Tak, na dobre - potwierdziłam. 

Przyciągnął mnie szybko do siebie, mocno przyciskając swoje usta do moich. Na początku zaskoczył mnie ten gest, dopiero po chwili otrząsnęłam się z otępienia i odwzajemniłam pocałunek. Czułam się bezpieczna, po prostu bezpieczna.

Zatraciłam się w tym pocałunku, w jego ustach, w jego ramionach. Zatraciłam się w całym nim. Świat wokół nas zniknął, istnieliśmy tylko my. Trwaliśmy tak, przyciśnięci do siebie, a nasze języki walczyły ze sobą o dominację. Srebrny kolczyk w jego wardze chłodził moje usta, co dawało dziwne odczucie, gdy było mi tak bardzo ciepło. 

Kiedy się od siebie oderwaliśmy, nadal trwaliśmy w uścisku, przytuleni do siebie. Objęłam go rękami w pasie, tak, jak on mnie. Staliśmy w przedpokoju, ale to nie miało znaczenia, nie dla mnie. Znowu czułam się szczęśliwa, od tak dawna. 

Westchnęłam cicho, patrząc prosto w jasne niebieskie oczy Andy`ego. Uniósł lewą brew ku górze, a jeden kącik ust uformował łobuzerski uśmieszek. 

- Dlaczego tak się na mnie patrzysz? - zapytał.
- A ty? - mruknęłam, śmiejąc się pod nosem. 

Pocałował mnie w czoło, po chwili opierając o nie swoje. Nie mówiliśmy nic, cisza ogarnęła nas, ale czuliśmy się dobrze. Nie było w tym żadnego wstydu czy niezręczności, byliśmy tylko my. W to wierzyłam. 

Oczy Andy`ego błyszczały, ale nie potrafiłam zgadnąć czym. Radością? Szczęściem? Niepokojem? Dlaczego tak trudno zawsze było mi odgadnąć jego uczucia? Ciekawość zżerała mnie od środka. Zmarszczyłam brwi zaniepokojona.

- Coś się stało? - zadałam cicho pytanie.

Zaprzeczył ruchem głowy.

- Po prostu... 

Zaciął się, słowa nie potrafiły mu przejść przez gardło. Dopadła mnie myśl, że może... żałował tego pocałunku. To nie mogła być prawda, nie teraz, kiedy tak bardzo to na mnie podziałało. 

- Zdałem sobie sprawę z tego, że cię kocham, Shae - mruknął, zagryzając wargę. 

Moje oczy powiększyły się. Kocha? Andy mnie kocha? Łzy zaświeciły w moim spojrzeniu, a on zaczął kręcić głową na boki, ścierając słoną ciecz swoimi kciukami. Objął moją twarz dłońmi, chcąc coś powiedzieć, ale położyłam mu palec na ustach, sama się odzywając:

- Też cię kocham, Andy. 

I tu zaczął się nowy rozdział mojego życia.

Nowy i lepszy, przynajmniej taką miałam nadzieję. 




Od autorki: Czekam na hejty? Mam do was  P.R.O.Ś.B.Ę.  Kiedy skończy się Dark Ignorance (bo kiedyś musi, prawda?) zrobię nową historię, oczywiście. I ja właśnie w tej sprawie - nie potrafię zdecydować, którą dziewczynę dać jako główną bohaterkę. Wybrałam trzy (a w tym Hannah) i po prostu nie umiem zdecydować. Dlatego, kieruję tę prośbę właśnie do was. Tu są zdjęcia, wystarczy, że w komentarzu (albo w ankiecie na lewo) wpiszecie numerek od jeden do trzy albo imię dziewczyny, za którą "jesteście". To bardzo mi pomoże, uwierzcie. Mogę na was liczyć? A w ogóle, będzie ktoś czytał bloga po DI? Z tego, co zauważyłam, wynika, że wybraliście Zayna. Mam go tworzyć czy nie? No, co do rozdziału - owszem, krótszego się nie dało. Nie wiedziałam co tu napisać, tyle. Wiele osób rozczarowałam? Pewnie liczyliście na coś innego. Ale zawsze nastawiałam was na to, że Zayn jest tu, krótko mówiąc, chujem. To nie jest jeszcze epilog. Tyle na dzisiaj. 

Nie myślcie, że wstawię cokolwiek po parunastu komentarzach.