sobota, 21 grudnia 2013

Dzień 13





Od parunastu dni miałam dobry sen. Przyjemny. Wróciłam do czasu, kiedy miałam sześć lat. Biegłam przez łąkę, a moja głowa ledwo wystawała poza wysokie zboże. Nie miałam żadnych trosk, zmartwień czy problemów. Byłam szczęśliwa. Kiedy się obudziłam, czułam uśmiech na twarzy. Naprawdę szczery uśmiech. Jednak znikł po paru sekundach, w chwili, gdy przypomniałam sobie wszystko. Porwanie. Rany. Liczne napady Malika. Cholera. Przez krótki moment wierzyłam, że znowu jestem w swoim pokoju. Ale szybko to minęło, kiedy tylko ręka Zayna przyciągnęła mnie bliżej siebie. Syknęłam cicho, czując ból całego ciała. Zmarszczyłam brwi, ganiąc się za to. Ostatnie, czego chciałam, to otwartych oczu Mulata. Próbowałam zdjąć z siebie jego rękę, delikatnie, ostrożnie. Chyba rozumiecie, że się nie udało, prawda?

- Nigdzie nie idziesz - warknął sennym głosem. 

Zwinął rękę w pięść na czarnej koszulce, którą miałam na sobie, przyciągając mnie do swojego ciała. Odwrócił mnie do siebie twarzą, agresywnym ruchem. Zadrżałam mimowolnie, czując chłód na odkrytych plecach. Zayn skopał kołdrę do naszych stóp, po czym przeniósł głowę na moje biodro. Rękami objął chude uda, wtulając się w małe ciało. Leżałam, nie wiedząc co zrobić. Bo co mogłam? Nic. Cholera, nie chciałam, by robił mi cokolwiek. 

- Nie chcę, żebyś uciekała - mruknął, trzepocząc rzęsami. 

Był tak do mnie przyciśnięty, że poczułam przez ten ruch łaskotki. Zadrżałam, co go rozbawiło. Och, znowu wracamy do śmiania się z biednej Shae? Przewróciłam oczami, wiedząc, że tego nie widzi. Przecież nie miał oczu dookoła głowy, prawda?

Jego zimna dłoń dotknęła mojej. Pociągnął za nią, umieszczając w swoich włosach. Próbowałam ją wyciągnąć, ale opornie trzymał mój nadgarstek, do czasu aż się uspokoiłam. Z westchnieniem dołożyłam drugą dłoń, bawiąc się końcówkami czarnych włosów. Warknął, kiedy pociągnęłam, przez co od razu zesztywniałam, nie ruszając żadną częścią ciała. 

- Nie przestawaj - szepnął. 

Kiwnęłam głową, choć nie mógł tego zobaczyć. Przekładałam kosmyki włosów pomiędzy palcami, nie rozumiejąc jego zachowania. Czemu kazał mi bawić się jego włosami? Przecież to po prostu... głupie. 

Poczułam chłód na brzuchu, więc tam spojrzałam. Malik uniósł moją koszulkę, podciągając ją prawie do stanika, po czym położył swój policzek na bladym ciele. Jego dwudniowy zarost podrapał wrażliwą skórę, co wywołało dziwne uczucie. 

- Lubię to - powiedział. 

Nie rozumiałam o co mu chodzi, dopóki nie dotknął siniaka na biodrze. Syknęłam cicho, wiedząc, że ten dźwięk usatysfakcjonował go. Naznaczył mnie bólem. Ironicznie to zabrzmiało, jakby nie patrzeć. Moja ręka zamarła, a powieki zacisnęły się, wręcz boleśnie. Chciałam do domu. Nigdy nie przypuszczałam, że tak będę tęsknić za ojcem.

Chłopak uniósł głowę, patrząc na mnie, a ja, nie zwracając uwagi na jakiekolwiek konsekwencje, wstałam i wybiegłam z pokoju, zanim zdążył mnie przygwoździć swoimi ramionami. Nogi skierowały mnie do pomieszczenia, w którym był Davon. Wparowałam tam, nawet nie pukając.

- Davon? - Szepnęłam, rozglądając się na boki.

Nigdzie go nie było. Sprawdziłam przylegającą do pokoju łazienkę, ale ona też była pusta. Wycofałam się z pokoju, kręcąc głową. Gdzie jest mój brat? Zderzyłam się z kimś, kogo doskonale znałam. Na mojej twarzy pojawił się gniew. Szybkim ruchem odwróciłam się w stronę Zayna.

- Gdzie on jest?! - Zapytałam, a ton głosu można było porównać do krzyku.

Chłopak nie odpowiedział, co mówiło mi więcej niż jego niski głos. Ominęłam go szybkim krokiem, kierując się w stronę schodów. Zbiegłam z nich, potykając się co jakiś czas, czując wyczerpanie. Ale strach o brata nie pozwalał mi się przewrócić, za co dziękowałam w duchu. Ostatnie, czego chciałam, to przewrócenie się, tym bardziej w jakiś niefortunny sposób.

Wzrokiem znalazłam drzwi do piwnicy, przez które szybko weszłam. Pokonałam szybko metalowe schody, asekuracyjnie trzymając się zimnej poręczy. Wszystko tu było takie zimne...

- Davon! - Krzyknęłam.

Ruszyłam biegiem w jego stronę, jednak jakieś szerokie ramiona powstrzymały mnie. Zawisłam w górze, rzucając swoimi nogami. Szamotałam się, krzycząc imię brata. Znowu to samo... Wisiał na tak dobrze znanych mi łańcuchach, stojąc wśród własnej krwi. Jego głowa zwisała na dół, bez życia. Jedynie miarowe unoszenie się klatki piersiowej spowodowało u mnie pewną ulgę.

- Puść ją, Liam.

Szatyn natychmiast mnie postawił i ruszył w stronę Davona. Chciałam pójść za nim, ale Malik stanął przede mną, szarpiąc mnie w stronę schodów. Nie poddałam mu się, nie teraz. Walczyłam z nim, próbując się wyrwać. Nie miałam żadnych szans, dlatego przestałam, patrząc prosto w jego ciemne oczy.

- Czemu znowu go męczysz? - Warknęłam.
- To nie twoja sprawa.

Prychnęłam. Oczywiście, że moja.

- Wypuść go albo z naszej umowy nic nie będzie.

Warknął gardłowo, mrużąc oczy. Nie ustępowałam, po raz pierwszy wytrzymując wzrok kogokolwiek dłużej niż trzy sekundy. Podniósł rękę i zamachnął się. Poczułam uderzenie na policzku, jednak wytrwale patrzyłam w jego ciemniejące oczy. Łzy pojawiły się w kącikach moich powiek, ale nie wypłynęły, co dodało mi jeszcze więcej odwagi na starcie z Malikiem. Nie chciałam mu odpuścić, nie mogłam. Musiałam walczyć o swojego brata, nieważne co robił dwa lata temu. Nadal go kochałam i wiedziałam, że go nie zostawię.

- Mówię poważnie, Malik - dodałam po chwili.
- Nie, nie mówisz - warknął.

Uniosłam brwi w geście, który mówił "Jesteś tego pewien?". Zdenerwował mnie, chociaż pewnie go to nie przejęło. Bo niby czemu miałoby? W końcu byłam tylko kłopotliwą nastolatką, która nic nie mogła mu zrobić.

Przerażał mnie. Cholernie mnie przerażał. Jego oczy stały się wręcz czarne, a na twarzy widniała wściekłość w najczystszej postaci. Złapał mnie za przedramię z taką siłą, że siniak miałam gwarantowany. Zmarszczyłam czoło, nie pokazując bólu. Nie mogłam, nie teraz. Musiał wiedzieć, że nie odpuszczę. Schylił twarz do mojej wysokości.

- Należysz do mnie.

Prychnęłam. Nie, nie należę do niego.

- Należę do siebie - odpowiedziałam.

Poczułam kolejne uderzenie w policzek. Nie spodziewałam się tego, przez co odskoczyłam w tył, kiedy ból dotarł do mojego mózgu. Zaśmiał się i podszedł do mnie pewnym krokiem. Chwycił mnie mocno za nadgarstek, ściskając go z wielką siłą.

- Nie. Jesteś moja, słyszysz?

Chciałam zaprzeczyć, ale nie zdążyłam. Zachłysnęłam się powietrzem, czując uderzenie w brzuch. Po sekundzie rozbolał mnie, przez co upadłam na kolana. Zacisnęłam powieki, przyciskając ręce do bolącego miejsca. Malik chwycił moje włosy w pięść i pociągnął do góry. Jęknęłam z bólu, po czym spojrzałam na niego, czując łzy na policzkach.

- Patrz mi w oczy, kurwa! - Krzyknął.

Z cichym szlochem spojrzałam mu prosto w oczy. Uparcie ściskał czarne kosmyki włosów. Skóra na głowie rozbolała mnie, kiedy mocniej pociągnął. Grzywka, która była dłuższa niż powinna, wpadła mi do oczu, jeszcze bardziej je podrażniając. Malik kucnął obok mnie, zadając kolejny cios w żebro.

Nic więcej nie pamiętam.
Zemdlałam.




Zmarszczyłam brwi, budząc się. Oczy piekły mnie niemiłosiernie, przez co nie mogłam ich otworzyć. Całe ciało bolało mnie, jednak wiedziałam, że w chwili, kiedy wstanę, będzie jeszcze gorzej. Usłyszałam czyjeś głosy, więc wsłuchałam się w nie. 

- Co ty pierdolisz? 

Niski, warczący głos doskonale znałam. Zayn. 

- Mogłeś bardziej uważać, Zayn. Kobiety to nie zabawki - czyjś chrapliwy głos skarcił cicho chłopaka. 

Myślałam, że Malik wybuchnie i usłyszę kłótnię albo uderzenie, ale nic takiego się nie stało. Po pomieszczeniu rozniosło się ciche westchnienie, a potem tupot trampek. 

- Przecież... - Zaczął szeptać, a ja nic nie rozumiałam. 
- Musisz na nią uważać, Zayn, słyszysz? 

Zero odpowiedzi, tylko dźwięk uderzenia pięścią w ścianę. 

- Wiem o tym - odpowiedział, a ja przestałam kontaktować. 

Ciemność. 




- Cholera, Zayn! Będziesz miał przez to pieprzone problemy! 

Krzyk Liama wybudził mnie z omdlenia. Czułam ogromny ból głowy, który coraz bardziej nasilał się, a okolice żebra piekły. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie potrafiłam się ruszyć, otworzyć oczu ani cokolwiek powiedzieć, mogłam jedynie słuchać. 

- Myślisz, że to zaplanowałem?! - Zayn też krzyczał, a mnie rozdzierał ból głowy. 

Przestańcie krzyczeć! 

- Jesteś nieodpowiedzialnym bachorem! 

Huk rozniósł się po uderzeniu. Przypominało to dźwięk, jakby Malik przyparł Liama do drzwi. Czekałam na jakieś słowo czy uderzenie, ale cisza to była jedyna rzecz, którą obecnie słyszałam. Żaden z nich nic nie robił, co mnie trochę zastanawiało. Wyszli?

- Nie. Nazywaj. Mnie. Tak. Rozumiesz? - Och, wraca zły Malik. 
- Spierdalaj - warknął szatyn. - Jesteś idiotą. 

Sen. 




- Kyle, co z nią? 

Westchnienie mężczyzny kazało mi powiązać go z osobą, która była tu przed Liamem, kiedy obudziłam się po raz pierwszy. Kyle, tak się nazywał. Wyobrażałam go sobie jako sześćdziesięciolatka, taki miał przynajmniej głos. Tylko kim był? Raczej nie należał do gangu, jest przecież... za stary. 

- To trochę potrwa zanim się obudzi, Zayn. Ale mam ją na oku, więc wszystko będzie dobrze. Ma wiele obrażeń dzięki tobie, ale nic poważnego. Nie powinieneś jej tak traktować, chłopcze. 

Warknięcie Zayna rozbrzmiało po chwili ciszy. 

- Wiem to, Kyle, ale... powinna mi być posłuszna, a nie jest, dlatego musiałem ją ukarać. 
- Minuta dłużej, a straciłbyś to

"To"? O czym on mówił? 

- To nigdy nie powinno się... zdarzyć, Kyle. Nie ze mną. 




- Kiedy się obudzi musi iść do lekarza, słyszysz, Zayn? - Nie znam go. Kto to?
- Nie, nie musi - warknął. 

Westchnięcie tego kogoś nie pozwoliło mi nikogo z tym powiązać. Nie znałam tej osoby. Może to jeden z jego wielkich osiłków? Tak, nigdy nie słyszałam ich głosów, nigdy nic przy mnie nie powiedzieli. Zaczęło mnie zastanawiać... czemu? Zakazał im? Jaki byłby w tym sens?

- To chociaż go tu sprowadź. Kyle nie wystarczy. 

Więc Kyle jest lekarzem? To ma jakiś sens. Jakiś, ale ma. 

- Wiem. 




Obudziłam się. Tak naprawdę. Moje powieki poruszyły się, a po dziesięciu sekundach światło zaatakowało moje oczy. Zamknęłam je ponownie z cichym syknięciem, po czym uniosłam się powoli. Podciągnęłam poduszkę do góry, dzięki czemu mogłam oprzeć o nią plecy. Siedziałam chwilę, by przyzwyczaić się do światła, po czym wstałam chwiejnie. Chwyciłam się za żebro, które zaatakował mocny ból. Ignorując to, szłam dalej, aż do drzwi. Otworzyłam je z cichym skrzypnięciem. Przeszłam przez próg i skierowałam się do kuchni, czując ogromny głód. Czułam się, jakbym nie jadła przez miesiąc, czyli jak zawsze. Miałam ogromny apetyt od dziecka, przez co musiałam dużo czasu przebywać na siłowni, by mieć płaski brzuch, nie rezygnując z porcji, które pochłaniałam. Teraz moje ćwiczenia zostały zaburzone przez to wszystko i nie wiedziałam ile ważę, jednak nie przejmowałam się tym. To, obecnie, było moim najmniejszym zmartwieniem. 

- Shae? 

Stanęłam w pół kroku, odwracając się za siebie. Spojrzałam na szczyt schodów, skąd zbiegał Malik. Czemu zbiegał? Uniosłam brew, kiedy znalazł się obok mnie i bez słowa zaniósł do kuchni. Dosłownie, zaniósł. Gdybym miała więcej siły to robiłabym wszystko, byleby mnie nie dotykał, ale... kto wie ile przeleżałam nieprzytomna? 

Posadził mnie na krześle, po czym podszedł do lodówki. 

- Dlaczego byłam nieprzytomna? - Zapytałam cichutko, jakby słowa miały nie wypłynąć. 

Wyprostował się jak struna, po czym obrócił na pięcie, stając twarzą do mnie. Podszedł bez słowa, po czym kucnął, kładąc swoje duże, ciemne dłonie na moich chudych i jasnych kolanach. Przypatrywałam się temu, jak bardzo kolory naszych skór były różne. Lubiłam swój blady odcień, ale kiedy tak obserwowałam jego ręce, żałowałam, że też nie mam takiego koloru. 

- Na pewno chcesz wiedzieć? - Zapytał cicho, na co kiwnęłam głową. 

Oczywiście, że chciałam wiedzieć, co to za pytanie?

- Zayn, musimy porozmawiać.

Liam wszedł do kuchni, a ja po raz pierwszy żałowałam, że ktoś nam przerwał. 




Od autorki: Siemaaa! Parę dni zwłoki miałam, zacięłam się, mówiąc nieskładnie. Namęczyłam się przy tych chwilowych przebłyskach świadomości Shae. Zamulam. Umieram. Boże, jak w tym domu nudno! Ale wracając do rozdziału - co myślicie? Wyszedł mi długi, to chyba najdłuższe coś, co napisałam na tym blogu. Przerwałam wam w haniebnym momencie, umrzyjcie z ciekawości, buhaha. Liam ma wyczucie chwili, prawda? Pisze sobie rozdział, a tu nagle przed drzwiami śpiewają mi kolędę, #ok. To było dziwne. No, dobra. Nie wiem czy zdążę z Dniem czternastym do świąt, więc już teraz wam życzę wesołych! Założyłam Aska, więc, jeśli chcecie, to pytajcie - [klik].
P S. NOWY BLOG, WCHODZIMY!  Crusher FanFiction


Taka brzydka ja, o.

62 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) Oby więcej takich! Nie mogę się doczekać 14 dnia obyś napisała go jak najszybciej XD

    OdpowiedzUsuń
  2. JEST W CIAZY KUWA KUWA KUWA KUWA KUWA kocham to opowiadanie :) dziekuje ci! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jak czytalam to to samo sobie myślałam <3 /ania

      Usuń
  3. TO JEST BOSKIE. <3
    Wydaje mi się, że Zayn obdarzył Ją jakimś uczuciem.
    To straszne gdy traktuje ją jak szmatę. Bez przesady.

    WESOŁYCH, KOCHANIE. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny! :) xx @PollKlaudia

    OdpowiedzUsuń
  5. No nareszcie się doczekałam kolejnego rozdziału... chwilowo nie piszę z konta Alexa Inna. jest boski!!! od początku się zastanawiałam, jak to jest, że ona nie zaszła z nim w ciążę... i się stało!!! taki mały Zayn haha :P A może bliźniaki??? tak czy owak czekam na kolejny rozdział!!!
    pozdrawiam i weny życzę oraz wesołych świąt
    Sekretna

    OdpowiedzUsuń
  6. jpd czyżby Shae była w ciąży , OMG i co teby ? Tak Zayn ma rację to się nie powinno zdarzyć , a zwłaszcza nie w tej sytuacji... Ale może teraz w Zayn się zmieni... Oby =D już się nie mogę doczekać kolejnego dnia i WESOŁYCH ŚWIAT KOCHANA I PISZ PODZIAŁ JAK NAJSZYBCIEJ :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam! Ja od początku wiedziałam że nie używał tej prezerwatywy! xd Zostało tylko dowiedzieć się czy to chłopiec, czy jednak dziewczynka xd A może bliźniaki? Albo czworaczki *-* Czterech Zaynów w domu. Shae będzie miała przejebane. Ale jednak Malik zaczął ją normalnie traktować, zaniósł do kuchni, nie pobił pod koniec. Jest się z czego cieszyć ^^ Rozdział jest wspaniały, nie wyobrażam sobie by mógł wyjść lepszy *_*

    Krótko jakoś wyszło o.O A więc. Życzę Ci wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, szóstek, spełnienia marzeń, weny i różnych innych rzeczy <3 Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótko? O mój Boże, to co znaczy u ciebie "długi rozdział"? :D

      Usuń
    2. Haha xD Od razu sześcioraczki xDD

      Usuń
  8. Moze ona jest w ciazy?!
    Czekam na nn i oczywiscie wesolych swiat!:P

    OdpowiedzUsuń
  9. oh prosze nie! oby nie była w ciąży! to by było co najmniej... dziwne. chociaż... NIE! nie! tylko nie w ciąży
    Genialny rozdział! uwielbiam takie przebłyski wspomnień

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne ! Wiesz ja odwiedzam Twego bloga co 20 minut , także pisz pisz pisz . Kocham Cię xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. " - To nigdy nie powinno się... zdarzyć, Kyle. Nie ze mną."- oho.. I już wiemy wszystko.
    Lexi :-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Straszenie mi się spodobały te przebłyski Shae. Można było sobie później wyobrazić dalszy przebieg rozmowy. Aww.. Się pochrzaniło .. Jak zawsze niewiadomo co stanie się w następnym rozdziale, ehh.. Nie pozostało nic jak tylko czekać.
    Vik :-D

    OdpowiedzUsuń
  13. mmm,coś się zaczęło dziać :D <333 Megaa,piszesz naprawdę świetnie ;) :*
    Ugh,oby 14 dzień pojawił się szybko.

    Tobie też,życzę Wesołych i mega udanego sylwestra ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. zobaczysz, spłoniesz w piekle za przerwanie w takim momencie, niedobroto! XD być może jestem aż tak tępa, ale sama kompletnie nie zczaiłam, że ona może być w ciąży, dopiero jak zobaczyłam takie komentarze. eh, coś ze mną nie tak. ale w sumie, jeśli to prawda, to: WOW. mogłoby być mega ciekawie. bo jakoś sobie nie wyobrażam Zayna w roli...ojca? ale no cóż, rozdział jak zwykle cudowny! z niecierpliwością czekam na następny! <3
    wesołych świąt!
    @another_camille

    OdpowiedzUsuń
  15. vejsnsjwkwbkwkwbwowk chce juz następny! Wesołych świat również ci życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  16. omggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
    W wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Przed Świętami daj next

    OdpowiedzUsuń
  18. O mój boże!! Dziecko, dziecko, dziecko! *-* Ja pierdole, błagam, niech to będzie dziecko! *-* Jezus maria, ile się tutaj wgl działo! Nie mam słów! Jsiduritoddhfhiqpsf <333

    Czekam na NN ;* Weenyyy <33333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nessi zostań wróżbitką! Twoja przepowiednia aww.. :-*
      Lexi :-D

      Usuń
    2. Haha :D Jestem medium >:D No to .. kiedy ślub? xD

      Usuń
    3. Hej, chwila! Jaki ślub? :D

      Usuń
    4. Ślub? Awww... zostaję oficjalną fanką pomysłów Nessi xd

      Usuń
    5. Haha <33 Taki piękny slub <3 xD

      Hurra! Mam fankę! :D ;*

      Usuń
  19. Super !! :D Będzie w ciąży na bank <3 Już nie mogę się doczekać kolejnego <33

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham Cię! Boże, zrobiłaś im dziecko! Kocham Cię normalnie xD Haha xD Czekam na nextaaa *-*

    OdpowiedzUsuń
  21. o jezusie! z Każdym rozdziałem coraz bardziej kocham to opowiadanie serio! Jest długi, ale jak będziesz pisać dłuższe zła nie będę :D
    ps. pobieram gifa :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Genialne ! *__*
    Jestem ciekawa o co chodzi z Shae !?
    Te urywki rozmów i wypowiedzi Zayna..? o.o
    Hm..
    Mam nadzieję, że to się wyjaśni wkrótce, i tak, Liam ma wyczucie czasu. :>

    Pozdrawiam.
    @blue_eyes_9

    Ah, i Wesołych i spokojnych świąt ! :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale superowe ... Nie mogę się doczekać następniego dnia *.*... Wcale nie jesteś brzydka :P. Tobie też zajebis*tych świąt ... No i czadowego Sylwestra :D. Gdzie się wybierasz ???.. Ja tam idę do przyjacółki .. ( Nie wiem czy wrócę cała :O). A przecież muszę nadal czytać to co piszesz :D. Mam nadzieję że ... Szybko napiszesz kolejną część :D. No dzień :P. Zastanawiam się czy napiszesz jakąś książke :D ... / Jolu ( taki ja pojeb :D. )

    OdpowiedzUsuń
  24. "TO" NO JA PIERDOLE ŁOOOOOOO KURWA !!! ONA.JEST.W.CIĄŻY !!!!! ASKHDVKSVSJGSCJYSCJYW G !!! EJ DOBRA TERAZ MAMY SPODZIEWAĆ SIE OPIEKUŃCZEGO ZAJANA ? xD Hahha czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opiekuńczy Zayn? O Boże, nigdy w życiu! :D

      Usuń
    2. musi być opiekuńczy! Prosimy!

      Usuń
    3. Wy szatany! Chcecie żeby Zayn się tak stoczył? Oj nie ładnie. Ta historia właśnie dlatego jest inna. Malik się nie zmienia :O Lexi.:-*
      Wszystkim Wesołych Świąt!!!

      Usuń
    4. no ale Zayn.... xD Dobra MERRY CHRISTMAS :D ♥

      Usuń
  25. Oooooo!! Jaa!!! Yyyy ten no nie wiem co mam napisać. Ja pierdole, jak ona jest w ciąży to ja nie wiem... ale jaja, ciekawe co teraz zrobi Zayn. Masakraa nooo, ja chcę już następny. Również życzę Ci Wesołych Świąt:) Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  26. Kurcze, ten rozdział zbił mnie z tropu. Nie wiem czy to ja, czy było tez kilka innych osób, którym w ogóle nie przyszło do głowy ze Shae jest w ciąży. Gdybym nie przeczytała komentarzy w życiu bym tego nie podejrzewała. No ale cóż. Przeczytałam rozdział ponownie i stwierdzam, że to jednak może być 'to'. I co teraz będzie? Strasznie boję się o Shae, bo Zayn może obwiniać o to siebie a co gorsza ją. Nie mogę sobie wyobrazić jak ona by wtedy cierpiała. A już na pewno gdy byłaby w tej ciąży. Ciekawi mnie jeszcze czy pokocha to dziecko, ponieważ mężczyzna, który przyczynił się do jego mniemanego poczęcia, nie znaczy dla Shae zbyt wiele. No więc czekam na następny dzień z niecierpliwością. Jestem baardzo, ale to bardzo ciekawa, co będzie dalej. Tobie również życzę Wesolutkich Świąt, spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze no i oczywiście bogatego Mikołaja! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie uświadomiłaś mi, że Malik może ją obwiniać o ciążę. Z drugiej strony... albo to albo opiekuńczy Zayn. Wolę nie myśleć xd

      Usuń
  27. Nie umiem doczekać się perspektywy zayna( znaczy się no.. W tej 3 osobie) . Mrr.. Jak minęła wigilia? :-*
    Vik

    OdpowiedzUsuń
  28. Kocham to opowiadanie ^_~ <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Taktaktak cudne *.*

    OdpowiedzUsuń
  30. W morde... Się porobiło :-* jak zawsze nie wiem co napisać ;-
    Nasti <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Ludzie ruszcie się! Zróbmy C.M prezent na święta i pobijmy ilość komentarzy! :-*

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak tam wigilia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W miarę, a jak u was? ^^

      Usuń
    2. Wieczerza wporzo, ale totalnie nie odczułam tych świąt. Przychodzisz, jesz, dzielisz się opłatkiem. Dzień dobry, Do widzenia. Jakby to był zwyczajny dzień. :-(
      Lexi

      Usuń
  33. Dodasz nexta?-(pyta z mina kota ze shreka)

    OdpowiedzUsuń
  34. 60 komentarzy! Like a boss! Rządzisz dziewczyno :-*
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
  35. Po pierwsze - jesteś śliczna :) A po drugie - rozdział jest zajebisty ! :D Początek był naprawdę słodki ;* Po raz kolejny zauważyłam w Zaynie czułość i dobro, jakby naprawdę mu zależało ^^ Ale oczywiście musiał to zepsuć tym najazdem na Shae -,- Naprawdę, Zee ? Serio ? Tak bardzo przeszkadzał ci spokój '? Musiałeś się ponownie przypierdalać do jej brata ? I co gorsze bić ją ?! Człowieku, ona zapadła przez ciebie w śpiączkę ! I najprawdopodobniej jest w ciąży ! Mało ci ? Przechodzę do nexta ;*
    M.

    OdpowiedzUsuń