niedziela, 1 grudnia 2013

Dzień 6




Oszołomienie ogarnęło mnie całą. Siedziałam w samochodzie Mulata, a obok mnie leżał mój brat. Trzymałam jego głowę na swoich kolanach, głaszcząc go po włosach. Co jakiś czas wydawał z siebie dźwięk, co upewniało mnie, że jednak żyje. Na policzkach miałam zaschnięte łzy. Nie płakałam już godzinę, ale nie starłam cieczy z twarzy. Nie do końca wiem czemu, to po prostu upewniało mnie, że nadal jakoś daję radę. Że nadal czuję cokolwiek. 

Malik pozwolił mi zabrać się z nim, by upewnić się, że Davon trafi do domu. Nie chciałam spełniać jego... zachcianki, nie mając nawet pewności czy mój brat jest bezpieczny. Och, co za ironia, to zawsze on o mnie dbał, a teraz? Teraz role się odwróciły. 

- Masz zostać w samochodzie, słyszysz? - Warknął chłopak, zatrzymując się.

Kiwnęłam głową, a on wyszedł z auta. Wziął ode mnie Davona, po czym zamknął mnie na klucz. Nie miałam najmniejszej szansy na ucieczkę, dlatego lustrowałam wzrokiem Mulata, ciągnącego mojego brata pod dom. Oparł go plecami o ścianę przy drzwiach, wcześniej sadzając na drewnianej podłodze, po czym zadzwonił dzwonkiem. Zauważyłam, jak światło w sypialni rodziców zapala się, w chwili, gdy ruszaliśmy samochodem spod domu. Miałam tylko nadzieję, że otworzą te cholerne drzwi i zauważą mojego brata. Przyłożyłam czoło do chłodnej szyby, patrząc na swój dom rodzinny. Czy kiedyś jeszcze go ujrzę?




Obudziłam się parę godzin później, od razu otwierając oczy. Znajdowałam się w pokoju, lecz nie tym samym. Pokój był utrzymany w podobnym stylu, jednak miał ciemne kolory. Przymrużyłam oczy, patrząc na jasny zegar. Dochodziła trzecia w nocy. Zaczęłam się podnosić, jednak czyjaś ręka uniemożliwiła mi to, przybliżając mnie do siebie. Wzięłam szybki, zaskoczony wdech, siłując się z ręką Mulata. W końcu wstałam. Szybko uciekłam z pokoju, zbiegając na dół. Tradycyjnie, sprawdziłam czy drzwi są otwarte, ale... wiadomo, tylko się łudziłam. Zamknięte na pięć tysięcy zamków. Westchnęłam cicho i poszłam do kuchni, słysząc burczenie brzucha. Zaczęłam wyciągać poszczególne produkty, kiedy zauważyłam na swojej dłoni rozmazaną krew. Spanikowałam. Pobiegłam do łazienki, zamykając się na klucz. Nałożyłam dużą ilość mydła, szorując dokładnie. Cholera, miałam krew brata na rękach. Czuję się z tym źle. Dziwnie. 

Wytarłam dłoń w ręcznik, wzdychając z ulgą. Zeszło. Wróciłam do kuchni, powracając do swojego wolnego, ślamazarnego tempa. Starałam się dokończyć swoją... kolację, co nie szło mi zbyt dobrze. Krew brata na rękach skutecznie mnie rozproszyła. Ale dzielnie walczyłam dalej, słysząc - kolejne - jęki swojego brzucha. W końcu usiadłam do stołu, jedząc powoli. Nigdzie mi się nie śpieszyło. 

Moje myśli zajął Davon. Martwiłam się o niego. Zastanawiałam się czy cokolwiek pamięta. Że rozmawiałam tuż obok niego z moim... naszym porywaczem. Że obiecałam zrobić wszystko, jeśli go wypuści. Że tuliłam go do piersi przez dwie godziny jazdy samochodem. Że po prostu byłam. 

Skończyłam jeść. Wstałam i podeszłam do zlewu, nalewając sobie sok jabłkowy. Czułam się tu... normalnie, jak na porwanie. Mogłam chodzić po całym domu bez konsekwencji. To dziwne, prawda? Że mi na to pozwalał. Nie wiązał mnie, nie zamykał w jednym pokoju. Do szczęścia brakowało mi tylko powrotu do domu, ale... nie wszystko można mieć, prawda? 

- Dlaczego uciekłaś? 

Dreszcze przebiegły po moich plecach, kiedy chłopak przyciągnął mnie za biodra do swojej klatki piersiowej. Przylegałam plecami do niego, jakbyśmy byli złączeni ze sobą. Zacisnęłam oczy, a szklanka wypadła z mojej dłoni. Poczułam, że się unoszę, a sekundę potem rozniósł się dźwięk tłuczonego szkła. 

- Nie powinnaś trzaskać szkła, kiedy nie masz nic na nogach - mruknął. 

Przerzucił moją rękę za swoją szyję, co ułatwiło mu trzymanie mnie. Uniosłam powieki, po czym wzięłam gwałtowny wdech. Jego twarz była centymetry od mojej. Widziałam każdą plamkę w jego tęczówkach. Swoją drogą, miał parę takich. Nic wyjątkowego, ale mnie to zaciekawiło.

Zaczął iść. Wyszedł z kuchni, nadal mnie niosąc. Potem wspiął się po schodach i wmaszerował do sypialni, w której się dzisiaj obudziłam. Zagryzł wargę patrząc na moje usta. Postawił mnie na ziemi, bacznie obserwując moje ciało. Nadal miałam na sobie wczorajsze rzeczy, jednak wiedziałam, że to nie potrwa długo. Dosłownie rozbierał mnie wzrokiem. Cholera, co mam zrobić? Byłam przerażona. 

- Czas spełnić swoją obietnicę, mała.

Stanął niesamowicie blisko, łapiąc brzeg dużej koszulki. Moje oczy rozszerzyły się, robiąc się - zapewne - nienaturalnie duże. Przymknęłam na chwilę powieki, a kiedy je uniosłam, pozwoliłam mu zdjąć ze mnie koszulkę. Gdy wnosił Davona do samochodu przyrzekł, że jeśli nie zrobię tego, co obiecałam, zabije mojego brata. Dlatego odpuściłam. 

Po chwili klęknął i pociągnął za gumkę dresowych spodni, ściągając je ze mnie. Nigdy tego nie robił, był... delikatny. Dlaczego nagle? Dlaczego teraz? 

Wyprostował się, zrzucając swoje spodnie. Po raz pierwszy mogłam zauważyć jego tatuaże. Miał ich mnóstwo - na klatce piersiowej i rękach. Wszystkie w jakiś sposób były mądrym wyborem. Odrzuciłam szybko tego typu myśli, bo nagle leżałam na łóżku, bez stanika. Szarpnięciem zdjął moje majtki, po czym ściągnął z siebie bokserki. Pochylił się nade mną z diabelskim uśmiechem. Już nie był delikatny. Był agresywny, wrócił stary Zayn. 

- Obejmij mnie nogami w pasie, mała - warknął. 

Posłusznie oplotłam go wokół chudych bioder, czekając na ból. Ale nie nadszedł, jeszcze nie. Lustrował mnie wzrokiem, kiedy natrafił na odcisk ręki, na biodrze. Uśmiechnął się, patrząc na mnie. Przyłożył tam swoją dłoń, z niesamowitą precyzją, po czym docisnął ją, a ja syknęłam z bólu. Cholera, znowu? Kość w tamtym miejscu rozbolała mnie, ale to nie nowość. Zayn oparł się wolną ręką o łóżko, po czym wszedł we mnie, mocno, brutalnie. 

Tym razem to nie był ból, jak wcześniej. Ten był spowodowany jego gwałtownością, lecz po pięciu sekundach prawie całkowicie znikł. Chyba się przyzwyczajałam, co mnie przerażało. Chłopak uważnie obserwował moje oczy, nie pozwalając mi patrzeć gdzie indziej. Kiedy tylko odwracałam wzrok, natychmiast warczał na mnie, każąc powrócić do niego swoim spojrzeniem. Po jakiejś minucie zaczął się poruszać we mnie, dociskając moje ciało do materaca. Między naszymi ciałami nie było żadnej luki, a jego ręka, poprawiająca siniaka, ledwo się mieściła. Ruszał się gwałtownie, mocno, a ze mnie wydarł się jęk. Po raz pierwszy zaczęłam się poddawać przyjemności, która budowała się w dole mojego brzucha. To była... miła odmiana, podczas poprzednich razów odganiałam ją od siebie, nie dopuszczając ani na moment. A teraz przyjemność obejmowała mnie coraz bardziej, z każdym mocniejszym i szybszym ruchem Malika. 

- Dalej, mała, dojdź dla mnie. 

Jego rozkaz zadziałał, a moje ciało wygięło się w łuk. Nie panowałam nad sobą, kiedy chwyciłam jego przedramię, jeszcze bardziej przyciskając rękę Zayna do siniaka na biodrze. To było głupie, bo sama zadawałam sobie tym ból, ale to tylko wzmogło przyjemność. Poczułam ciężar ciała Mulata na sobie, jednak jego dłoń pozostała na swoim miejscu. Dalej ją ściskałam i wcale mi to nie przeszkadzało. Ani jemu. Chyba.

Po długich pięciu minutach leżenia na mnie, otrząsnął się. Wyszedł ze mnie, wstał i chwycił swoje bokserki, które założył. Zauważyłam, że były bardzo luźne, w ogóle był strasznie chudy. Jeszcze trochę i dorówna mi, co byłoby niezręczne. Zawsze byłam drobna, co nie przeszkadzało mi, oczywiście. Ale niektórzy nazywali mnie anorektyczką, chociaż nią nie byłam. 

- Ubierz się - powiedział, po raz pierwszy nie używając groźnego tonu. 

Kiwnęłam głową i wstałam, szybko naciągając na siebie majtki. Chwyciłam stanik, który zaczęłam zakładać, ale Malik podszedł, uniemożliwiając mi to. 

- Nie, tego nie. - Och, niby czemu?

Zdjął ramiączka z moich rąk, po czym podał mi czarną bluzkę, którą dzisiaj (a raczej wczoraj) nosił. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi, ale on patrzył dalej prosto w moje oczy, więc wsunęłam na siebie ciemny materiał. Był o wiele za duży. Zwisał ze mnie i wyglądał na mnie jak worek. Tak przynajmniej myślałam. Chciałam założyć swoje spodnie dresowe, ale Zayn pociągnął mnie za rękę, nim zdążyłam to zrobić. 

- Kładź się - mruknął, czekając aż to zrobię. 

Posłusznie weszłam do łóżka i zakryłam się kołdrą. Chłopak obszedł wielki mebel i położył się z drugiej strony. Zdziwiło mnie to, nigdy nie zostawał ze mną w jednym pokoju. Może bał się, że ucieknę? Wmawiałam sobie, że to jest akurat powodem jego zostania. 

Obróciłam się do niego plecami, co wykorzystał, przyciągając mnie do siebie. Oplótł swoją rękę wokół mojej talii, dociskając nasze ciała do siebie. Zarzucił swoje nogi na moje, plącząc je ze sobą. Poczułam, jak zahaczył swoim nosem o moje ramię, przez co poczułam dreszcze. 

- Śpij. - To były ostatnie słowa, które usłyszałam, nim odpłynęłam.




Obudziłam się, czując niesamowite ciepło. Jęknęłam z bólu, czując dyskomfort na biodrze. Odplątałam się z ciała Malika, co było dość trudne, po czym wymknęłam się do łazienki. Od razu stanęłam przed lustrem, podnosząc skrawek materiału do góry. Przerażenie wymalowało się na mojej twarzy. Cholera, siniak wyglądał okropnie. 

- Dlaczego uciek... 

Szybko puściłam materiał, ale zdążył to zauważyć. Podszedł do mnie i ponownie uniósł bluzkę, marszcząc brwi. Wyszarpnęłam mu się, nie wytrzymując jego dotyku. 

- Nie dotykaj mnie! - Krzyknęłam, wybiegając z łazienki. 

Zdążyłam zauważyć jego wściekłą twarz. 




Od autorki: Myślałam o nowym blogu. Wiecie, coś takiego... +18, krótko mówiąc xD W roli głównej Niall i (chyba) ta dziewczyna, co tu. Czytałby ktoś? Śmierć Paula Walkera przygnębiła mnie, dlatego piosenka przewodnia rozdziału pochodzi z "Szybcy i wściekli". Mój chłopak go uwielbiał, smutne było oglądać go takiego... przygnębionego. Zaczął powtarzać, że zostanie aktorem, by uczcić śmierć Paula, cholera. Żegnaj, Paul. Live fast, die young. Wracając do Dark Ignorance... Jak mi wyszło? Wydaje mi się, że pojebało mnie, by pisać coś takiego, ale co ja tam wiem :D Specjalnie dla was rozdział dodany jeszcze w niedzielę, co jest dziwne, bo nigdy nie pisałam tak rozdział za rozdziałem. Ale cieszycie się, nie? Myślałam nad tym Dniem z perspektywy Malika i tak myślę, i myślę, że niedługo taki się pojawi.  Wybaczcie, że jest takie krótkie. Miłych snów, małe elfy!

23 komentarze:

  1. Rozdział fantastyczny!!
    Już nie mogę się doczekać kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bak zawsze cudowny :D co do Paula,ja dalej nie moge w to uwierzyć...,"Ride or die".Co do bloga z chęciom bym czytała

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno będę czytałam to z Niallem! Jejku, pisz, błagam! xx
    OliviaDS

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super, jak zawsze czekam na więcej! Co do Walkera, to uwielbiałam tego aktora, i w ogóle jestem fanką F&F i strasznie przeżywam to, że zginął. na szczęście są świetne filmy z jego udziałem.
    pozdrawiam Alexa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, wyratowane dzięki filmom nagranym wcześniej! :) Ale strata tak dobrego człowieka boli.

      Usuń
  5. Super ;) Kiedy kolejny ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, zaczął się tydzień, a poniedziałek, wtorek i środa to moje najcięższe dni, jednak postaram się szybko dodać Dzień siódmy :)

      Usuń
  6. Uuu malik był wreszcie delikatniejszy awww już idzie wszystko w dobrym kierunku xD już się nie mogę doczekać kolejnego dnia xp i nie przestawaj tak szybko pisać kocham cię za ło , nie długo to nie będę miała czym oddychać , poprostu zgon *,* jejku naprawdę coraz bardziej się jaram tym opowiadaniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delikatniejszy? Och nie, tylko nie to! :)
      Myślę, że muszę zwolnić z tymi rozdziałami. To znaczy, jeśli założę ten blog, to będę miała, tak jakby, trzy pod opiekę (jestem zua, na razie reszta blogów się nie liczy xD), więc...

      Usuń
  7. Kochana moja, najpierw kilka słów o rozdziale. Oczywiście, wyszedł cudownie. Piszesz doskonale i to nie podlega żadnej dyskusji. I kurcze, trochę krótki ten dzień wyszedł, ale mam nadzieję, że następne będą dłuższe.
    Co do drugiej kwestii. Sama jestem ogromną fanką "Szybkich i wściekłych" i gdy tylko przeczytałam artykuł na temat śmierci Paula byłam kompletnie wstrząśnięta. Był cudownym aktorem i z pewnością już zawsze będzie w moim sercu.
    Nowy blog? Myślę, że to świetny pomysł. Szczególnie, jeśli Niall miałby zostać głównym bohaterem (dokładnie wczoraj zastanawiałam się, czy czytałam kiedykolwiek jakiś naprawdę dobry ff z naszym blondaskiem w roli głównej). Zresztą, wydaje mi się, że ogólnie jakoś mało ff jest o Niallu. Więc do dzieła dziewczyno! Mam tylko nadzieję, że nowy blog nie zakłóci jakoś szczególnie w dodawaniu nowych rozdziałów na dark-ignorance. Chyba bym tego nie przeżyła, gdyż oficjalnie mogę przyznać, że jestem uzależniona od Twojego bloga.

    Dziękuję za ten rozdział!
    Życzę weny i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki, bo nie chciałam zaburzyć moich Dni, dodając cokolwiek innego. Wiesz, po prostu mam szósty zmysł, kiedy kończyć rozdział czy coś xD
      To szok, chyba dla każdego. Jak to skomentował Vin Diesel - niebo ma nowego anioła. Najbardziej zasmucił mnie fakt, że on pojechał tam tylko, by pomóc poszkodowanym, nic więcej.
      Och, Niall miał być w TYM opowiadaniu głównym bohaterem, ale moja kochanaaa panna B. strajkowała, mówiąc, że Niall nie pasuje do tej roli, więc posłuchałam :D Poinformuję, jeśli (kiedy) go założę, a o rozdziały nie ma się co martwić, bo nie zaniedbam mojej Shae, bo jak sobie sama da radę z Malikiem? :D

      Usuń
    2. I przyznaję pannie B. rację, bo również jakoś Niall nie pasuje mi do roli, jaką odgrywa Zayn w tym opowiadaniu. Niemniej jednak jestem bardzo ciekawa, jaki pomysł zrodził się w Twojej głowie na kolejne opowiadanie, więc z niecierpliwością czekam na informację, jeśli oczywiście postanowisz założyć ów bloga.
      I zgadzam się! Nie możemy zostawić biednej Shae samej z Malikiem. Dziewczyna może tego nie przeżyć... :P

      Buziaki!

      Usuń
    3. Jeśli autorka potrafi pisać, to i Nialla się dopasuje do takiej roli, prawda? ;) Pomysł dość... dziwny, niemniej podoba mi się.
      Shae nie przeżyje bez nas, koniec, kropka :D

      Usuń
    4. Prawda! Zmieniam więc zdanie. Jestem pewna, że z Niallem zdziałałabyś w tym opowiadaniu cudna!

      Usuń
    5. Proszę, tylko bez podlizywania się! :D

      Usuń
  8. O matko, cudownie! *__* I fajnie by było gdyby był nowy blog! :D Ale może po tym jak skończysz ten? Ponieważ jak bedziesz prowadzić dwa blogi to rzadziej będą posty ;/ No nic, zrobisz jak uważasz :P A tak btw to końcówka powala <33 Zayn zauważył siniaka i (tak mi sie wydaję), że nie był z tego zadowolony! FUCK YEA! xD Tylko szkoda, że potem się wkurzył xDDDD

    Czekam na NN ;* Weenyyy <3333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Ouuu jaka reakcja !
    WSPANIAŁY ^^
    kocham to ♥
    czekam nn ;)
    Całuje Ola ;*
    zapraszam do siebie na rewanżyk ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow... normalnie nie czytam opowiadań o 1d (lub jakimś czlonku tego zespołu ) ale to jest Zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju*.* Kiedy kolejny ? :) Jest możliwość, na dodanie dziś ? czy nie bardzo ? ;33 Bo już normalnie nie mogę się doczekać :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że raczej jutro lub pojutrze. Mam/miałam ten tydzień zawalony sprawdzianami, każdego dnia musiałam się uczyć, więc to przez to pojawiło się opóźnienie kolejnego dnia.

      Usuń
  12. wspaniałe jak zawsze! zaskakujesz, wypatruję nowych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyno, wiesz, że cię kocham ? ;3 Ten rozdział był cudowny ! :D Dobrze, że Davonovi nic się nie stało, ale mam nadzieję, że będzie miał świadomość co zrobiła dla niego Shae. Przynajmniej po raz pierwszy nie odczuwała tego jako gwałtu. Kto wie, może kiedyś będzie potrafiła spojrzeć na Zayna bez bólu w oczach :) Na razie się na to nie zapowiada, nie mogę uwierzyć, że Malikowi sprawia tak wielką przyjemność cierpienie innych. Ale podczas tego stosunku coś poczuł, wkońcu z nią został. Już nie wiem co myśleć xD Lecę czytać następny ^^ Matko, zarywam noc dla twojego opowiadania ;3
    M.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaskakujesz jak zawsze !

    OdpowiedzUsuń